Samantha Waller.
- -Co jest dla mnie w życiu najważniejsze? Babcia. - blondynka odparła bez zastanowienia. - Ona i dziadek mnie wychowywali, gdy rodzice i Rusty postanowili wyjechać. Bez czego nie mogę żyć? Jasne, że bez muzyki. Ludzie przychodzą i odchodzą, muzyka zawsze zostanie.
- -Sam? - Lilith oderwała wzrok od telefonu. - Gdyby nie ona, nigdy nie doszłybyśmy tak daleko. Jest cholernie uparta i zawzięta. Lubi się troszkę porządzić, ale za to ją kochamy.
- -Zazdroszczę jej tego, że pomimo tylu przeciwności, wciąż potrafi się uśmiechać. Jest moją najlepszą przyjaciółką, skoczyłabym za nią w ogień. - Chrissie pokiwała głową, jakby chciała potwierdzić swoje słowa. - Zabawne jest to, że nie potrafi przyznać się do swoich uczuć do tego przystojniaka. A widać na kilometr, że coś między nimi jest, prawda?
- -Wiesz... To Sam przekonała moją siostrę, że nadaję się do Black Monday. - Mathilde przygryzła nerwowo wargę. - Samantha jest naszym aniołem stróżem i dobrze o tym wie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz